Pierwsze dni w Sydney były bardzo aktywne, biegaliśmy po urzędach, bankach i centrach medycznych, żeby jak najszybciej mieć za sobą wszystkie formalności. Naszym pierwszym dniem "wolnym" były walentynki, które postanowiliśmy spędzić na plaży (nareszcie!!!). Pojechaliśmy autobusem do centrum, a stamtąd popłynęliśmy "tramwajem wodnym" nad zatokę Watson's Bay. Abstrahując od tego, że przejażdżka promem znacznie usprawniła naszą wycieczkę (w 15 minut byliśmy na miejscu, podczas gdy dojazd autobusem zająłby nam grubo ponad godzinę), sama w sobie była ona niezłą atrakcją. Z zachwytem (a niektórzy z otwartą paszczą) podziwialiśmy panoramę miasta, słynną operę oraz park. Ze względu na zawrotne tempo podróży i silny wiatr nie warto zakładać zwiewnej sukienki, co, ku uciesze innych pasażerów, ja oczywiście uczyniłam;) Ale i tak było super! Aż trudno uwierzyć, że dla niektórych przejażdżka farry, jak nazywa się tutaj ten środek transportu, to po prostu zwykła podróż do pracy.
|
Mały stateczek |
Powiem Wam jedno: plażowanie w lutym to chyba najlepsza rzecz na świecie. Na Watson's Bay jednak czekało na nas więcej atrakcji. I Bogu dzięki, bo Grzesiu by chyba zamarudził się na śmierć. Spacerowaliśmy po parku, zatrzymując się przy punktach widokowych, najbardziej podobały nam się wysokie klify tuż nad oceanem.
|
Zadowolona ja stoję sobie w wodzie (musicie mi wierzyć na słowo) |
|
Samojebka ze skały |
|
Grzesiu Pan i Władca na krańcu świata |
Po spacerze udaliśmy się plażę. Ale teraz, moi drodzy, najważniejsza wiadomość. To nie było takie zwykłe plażowanie! Mieliśmy nadzieję, że oglądając zdjęcia na FB zauważycie pewien mały detal, który w rzeczywistości diametralnie zmienia charakter naszej wycieczki, hihi.
|
Diabeł tkwi w szczegółach moi mili! Choć czasem bardzo łatwo je przeoczyć:) Napis "nudity", na który wskazuje Grzesiu oznacza plażę dla nudystów |
|
Oto ukryte wejście na plażę |
|
A oto anonimowe golasy na plaży // Poniżej: Grzesiu na tle plaży Lady Bay
|
|
"ulala" |
A tak bardzo chciałam założyć mój nowy strój kąpielowy! ;-)
hahahahahahahahahahahahahah Kajda uwielbiam Was <3 Mara
OdpowiedzUsuńa ja Was wciąż nienawidzę xD
OdpowiedzUsuńFajnie, że prowadzisz Bloga. Da się tu wyrazić o wiele więcej niż na fb. Czekam na skype;)
OdpowiedzUsuń